Maria Marszałek

Baśń o czarownicy

Tadeusz Różewicz
Czarownica

Odchodząc
uśmiechem
rozjaśniła obraz
który mnie otaczał

szare domy
które mijałem
zabarwiła w moich oczach

jeden jest czerwony
drugi biały trzeci niebieski
otoczony żelaznym parkanem

w tym domu jest pokój
do którego ona wchodzi
otwiera okno patrzy w ogród
widzi białe pnie
w świetle słońca
w świetle księżyca
czarne korony

odwraca się
wchodzi w zwierciadło
rozplata włosy
moimi palcami
patrzy na siebie
moimi oczami

choć jestem od niej daleko
idę ulicą obcego miasta
podnoszę kołnierz
biegnę wskakuję do tramwaju
czerwony tramwaj
dzwoni w ukośnym deszczu

ona się uśmiecha
rozchyla otwiera
otacza mnie zamyka

Jabłko które rzuciła
przed rokiem
wirując małym słońcem
spadło w moje dłonie

przed trzema wiekami
w jesienne południe
w zielonej Nysie
topiono czarownicę
w Nysie biskupstwie
co było złotym jabłkiem
między biskupstwami

światło wchodziło w ciemność
światło ciała
światło w kształcie dziewczyny
słońce brzucha
nad czarnym kielichem

usta otwarte
pod niebem
na które wbito
trzy złote korony
jak trzy gwoździe

1955

Kolejny odcinek cyklu Wirtualne Muzeum Tadeusza Różewicza jest poświęcony baśniowo-surrealistycznym wizerunkom czarownic, które stworzyli w latach pięćdziesiątych Jerzy Tchórzewski i autor „Niepokoju”.

W 1954 roku Jerzy Tchórzewski namalował obraz „Czarownica”, utrzymany w surrealistycznej, baśniowej konwencji, charakterystycznej dla malarza w okresie przed ukształtowaniem się jego rozpoznawalnego, ekspresyjnego stylu.

J. Tchórzewski, „Wieczór”, 1955, Kolekcja Zachęty. Treść udostępniana na licencji Creative Commons CC BY-NC-ND 3.0

Przemianę, która nastąpiła około 1955 roku, tak charakteryzował Mieczysław Porębski:

„Na początku Jerzy Tchórzewski stworzył światło. Wszystko co było wcześniej dokonywało się w nocy, dlatego pełne było lęków, obsesji i ekshibicjonizmu. Poruszająca się po omacku wyobraźnia chwytała się każdego urojenia, które obiecywało jej wydobycie się z niepewności. Czasem był to ślepy ptak, wilgotny i nastroszony, czasem dziwnie zwinięta muszla, niby to ostra a w gruncie rzeczy obojętna na swojej chwiejnej łodydze, najczęściej był to jednak akt kobiecy natrętnie opalizujący na horyzoncie”.

Świetlistość form Tchórzewskiego opisał Różewicz w dużo późniejszym szkicu „Malarstwo nocą”. Była to światłość, która w ciemności świeci, a nawet płonie. Sam Tchórzewski także używa wobec malarstwa metaforyki związanej ogniem i porównuje się do stwórcy:

„Sądzę, że rolą malarza jest wywoływać życie, przemieniać bierną materię plastyczną w pulsujący życiem organizm. Jest w tym coś z pierwotnego procesu rozniecania ognia, kiedy z dwu martwych zimnych polan drzewa, tryskała iskra, powstawał żywioł”.

Ciekawe, może najważniejsze dla tej interpretacji, jest wykorzystanie ambiwalencji żywiołów u Tchórzewskiego i Różewicza. Zarówno ogień jak i woda symbolizują życie i śmierć. Sztukę malarza często opisywano za pomocą „pirotechnicznych” metafor. Różewicz napisze o nim:  podpalacz. Ale obrazy z lat 50. często są utrzymane w tonacji ciemnej, zimnej, niebieskiej, morskiej. Czarownica pogrążona jest jeszcze w ciemności i w wodzie. Tadeusz Różewicz stworzył w 1955 roku swoistą ekfrazę tego obrazu, wiersz umieścił w tomie „Poemat otwarty”.

Poeta opisuje wrażenie, jakie zrobiła na nim bohaterka przedstawienia, odwołując się przy tym do bogatej symboliki jabłka. Zauroczenie trwa już rok.

Jabłko które rzuciła
przed rokiem
wirując małym słońcem
spadło w moje dłonie

Owoc, którym częstują czarownice, może być zatruty, bądź przywracać siły, jest  symbolem pokusy i grzechu. W micie o Atalancie to Hippomenes rzuca złote jabłka, które Atalanta zbiera, opóźniając swój bieg, przez co przegrywa wyścig i zamiast zabić zalotnika, zostaje jego żoną. Na obrazie Tchórzewskiego na niebie widać księżyc i świetliste kule, gwiazdy. Technicznie rzecz biorąc, słońce jest jedną z gwiazd. Dochodzi do swoistej zamiany miejsc, to poeta znajduje się w obrazie i zmienia się pod wpływem kontaktu z nokturnem Tchórzewskiego. Staje się bogatszy w barwy:

szare domy
które mijałem
zabarwiła w moich oczach.

Kobieta ma moc poddawania rzeczywistości metamorfozie. Świat podmiotu lirycznego przypomina surrealistyczne malowidła, a on sam snuje fantazję o spotkaniu-stopieniu z czarownicą:

odwraca się
wchodzi w zwierciadło
rozplata włosy
moimi palcami
patrzy na siebie
moimi oczami

Ten opis osobistego kontaktu z dziełem sztuki zostaje brutalnie przerwany przywołaniem historii związanej z procesami czarownic na Śląsku. Jabłko-słońce staje się symbolem bogatego biskupstwa nyskiego.

przed trzema wiekami
w jesienne południe
w zielonej Nysie
topiono czarownicę
w Nysie biskupstwie
co było złotym jabłkiem
między biskupstwami

Na stronie muzeum powiatowego w Nysie można przeczytać:

„Procesy o czary rozpowszechniły się na zachodzie Europy w okresie od XV do XVII wieku, szczególnie silnie na terenie Niemiec oraz na obszarach politycznie lub kulturalnie z nimi związanych. W księstwie nyskim osiągnęły one niebywałe rozmiary w skali Europy Środkowej i Śląska. Urząd inkwizytora powstał w Nysie już w 1341 roku. Jednak aż do XVII wieku procesy czarownic zakończone egzekucją na stosie były tu rzadkością. Prawdziwy pogrom czarownic na ziemi nyskiej miał miejsce w ciągu XVII wieku. Kilkakrotnie przybierając na sile i słabnąc, osiągnął apogeum w latach 1622, 1639–42, 1651–52. (...) W Nysie, w pobliżu sądu, niedaleko wieży wrocławskiej, wybudowano nawet specjalny piec, który miał zmniejszyć koszty i uczynić egzekucje bezpieczniejsze dla gawiedzi i dobytku mieszczan. Do dziś nie wiadomo jednak, czy biedne ofiary nietolerancji i ciemnoty palono żywcem, czy litościwie wcześniej duszono. Faktem pozostaje jednak informacja, że przez 9 lat spłonęło w nim ponad tysiąc kobiet, młodych dziewcząt, a nawet dzieci”.

Różewicz opisuje konkretną egzekucję, czy może próbę, jakiej podlegały kobiety posądzane o czary. Jabłko jest teraz brzuchem topionej. Pojawia się symbolika pasyjna: gwoździe i kielich.

światło wchodziło w ciemność
światło ciała
światło w kształcie dziewczyny
słońce brzucha
nad czarnym kielichem

usta otwarte
pod niebem
na które wbito
trzy złote korony
jak trzy gwoździe

List Jerzego Tchórzewskiego do Tadeusza Różewicza z 8 maja 1956 roku (fragment), zbiory Ossolineum

Trzy korony to prawdopodobnie symbol tiary papieskiej. Różewicz kończy wiersz moralistycznym oskarżeniem kościoła, symbolizującego także feudalny porządek.  Puentę utworu można porównać do dialogu Wielkiego Inkwizytora z Chrystusem w „Braciach Karamazow” Fiodora Dostojewskiego. Wielki Inkwizytor to kościół triumfujący, Chrystus reprezentuje wszystkich cierpiących.

Wymieszanie poetyk: erotyku, reportażu historycznego i religijnej alegorii, to zabieg znany także z innych wierszy poety. U Tchórzewskiego jest tylko surrealistyczny erotyk. Ale Różewicz, spędzając czas w jego pracowni (przyjaźnili się wiele lat), musiał widzieć także inne dzieła malarza, poznawać jego światopogląd. Ostatecznie młodzi Tchórzewski i Różewicz poświęcają kobiecie-czarownicy dzieła trochę jeszcze ilustracyjne i konwencjonalne. Z ich późniejszych praca znika „literatura”, ale pozostaje napięcie pomiędzy żywiołami światła i ciemności oraz „cierpienie formy”.


Źródła

  • J. Adamowska, O artystycznej przyjaźni Jerzego Tchórzewskiego i Tadeusza Różewicza w: Sens kobaltu. Zbigniewa Herberta i Tadeusza Różewicza spotkania z malarzami, Kraków 2018, s. 171–190.
  • T. Różewicz, Malarstwo nocą. 21 stycznia 1985, [w:] Proza, t. 3, Wrocław 2004, s. 401–405.
  • T. Różewicz, Czarownica [w:] Poemat otwarty, Kraków 1956.
  • Muzeum Powiatowe w Nysie [dostęp: 11.01.2021].
  • Jerzy Tchórzewski. Malarstwo. Kwiecień 1969 [katalog wystawy w warszawskiej Zachęcie], [dostęp: 11.01.2021].
  • Jerzy Tchórzewski [katalog wystawy w warszawskiej Zachęcie], [dostęp: 11.01.2021].