Maria Marszałek

Różewicz i van Gogh

Janusz Stankiewicz, fotograf, wspomina zaskakującą prośbę Tadeusza Różewicza: 

„3 stycznia 2012 zadzwonił do mnie i powiedział: – Niech pan do mnie przyjdzie i weźmie aparat. – Dodał jeszcze: – Ale to mogą być nieostre zdjęcia. – Usiadł przy biurku, powiedział, że powie mi, o co chodzi, kiedy będą gotowe odbitki. Zrobiłem parę zdjęć, w tle były obrazy Nowosielskiego, on w kapciach, w dresie. Poprosiłem, żeby został tak, jak siedział. Różewicz się nie odezwał, zasłonił twarz rękami. Zrobiłem sześć ujęć. Światło było tylko z okna, jestem z nich bardzo zadowolony. Jak już robiłem zdjęcia, wspomniał o pewnym obrazie van Gogha. Kiedy oglądał odbitki, trochę dla żartu odparł, że są… pozowane. Dopiero później dotarłem w albumie z malarstwem van Gogha do jego obrazu Stary człowiek w smutku”.

„Stary człowiek w smutku”, Vincent van Gogh, 1890, Kröller-Müller Museum
„porTret, 2012”, fot. Janusz Stankiewicz

Różewicz wciela się w postać z obrazu van Gogha, który nosi również tytuł Na progu wieczności. Poza modela, weterana wojennego przebywającego w przytułku w Hadze, czyli zasłanianie dłońmi twarzy, wyraża rozpacz. Siedząca postać podpierająca głowę na dłoni nawiązuje do ikonograficznego typu melancholii, tak też przedstawiano frasobliwego Chrystusa.  

Poeta wspominał Van Gogha parokrotnie, między innymi w ponad pięćdziesiąt lat wcześniejszym wierszu Korzenie z tomu Zielona Róża. Różewicz polemizuje w nim z Julianem Przybosiem, który pisał: Vincent van Gogh gałązką kwitnącego migdału przywrócił mi wzrok nad światem. Na to autor Kartoteki:  

(...)
kret bez oka
van Gogh
dotyka światła
(...)

Kiedy w środku nocy
obcy człowiek
powiedział mi
dzień dobry 

zobaczyłem go 

„Zobaczyłem go”, to zakończenie przypomina tytuł późniejszego znacznie wiersza Widziałem go (pierwodruk „Odra”, 1998). W tekście tym żebrak śpiący na ławce rozpoznany zostaje jako cierpiący Mesjasz. 

(...) 

A jednak coś mi mówiło
Że to jest Syn Człowieczy

Otworzył oczy
I spojrzał na mnie

Zrozumiałem że wie wszystko

(...) 

Mamy więc kilka nakładających się na siebie figur: 

  1. malarz van Gogh (szaleniec, męczennik sztuki, odrzucony za życia); 
  2. starzec, model van Gogha, mieszkaniec przytułku;
  3. żebrak śpiący na ławce z wiersza Widziałem go

Mamy też różne możliwości zachowania się podmiotu wobec tych figur. Poeta widzi go (właściwie na początku tylko przeczuwa, bo takie sformułowanie jest w pierwotnej wersji wiersza Korzenie), potem widzi i rozpoznaje (w wierszu Widziałem go), a na końcu naśladuje, chociaż jest to (tylko?) intertekstualny, palimpsestowy eksperyment z tradycją ikonograficzną.


Źródła

  • Palka, Tadeusz Różewicz a fotografia, „Interpretacje”, nr 1, 2018.
  • Adamowska, Sens kobaltu. Zbigniewa Herberta i Tadeusza Różewicza spotkania z malarzami, Kraków 2018.
  • Skrendo, Wstęp [w:] Tadeusz Różewicz, Wybór poezji, Wrocław 2017.
  • At Eternity's Gate (hasło), Wikipedia.
  • Von der Osten, Job and Christ: The Development of a Devotional Image, „Journal of the Warburg and Courtauld Institutes”, tom 16, nr 1/2, 1953.