Gabinet Literacki im. Tadeusza Różewicza

Od stycznia 2019 roku w Muzeum Pana Tadeusza funkcjonuje Gabinet Literacki im. Tadeusza Różewicza. Jego działalność, inspirowana twórczością poety-patrona, obejmować będzie między innymi organizację warsztatów pisania i tłumaczeniowych, slamów poetyckich, spotkań autorskich, premier literackich (polskich i zagranicznych), czytań performatywnych, dyskusji, a także Festiwalu Tradycji Literackich. Trzecią edycję tego wydarzenia zaplanowano na jesień 2019, a poświęcona będzie tym razem twórczości Zygmunta Krasińskiego, Gabrieli Zapolskiej i Witolda Gombrowicza. Gabinet Literacki koordynuje również prace redakcyjne nad kolejnymi numerami pisma „Interpretacje”. Poezja Tadeusza Różewicza, nieformalnego „kuratora” programu artystycznego Gabinetu, może bowiem inspirować do rozmów o fotografii, Facebooku, mowie nienawiści, kapitalizmie, tempie zmian cywilizacyjnych i konfliktach międzypokoleniowych, nostalgii za analogowym światem, turystyce, etyce, oraz na wiele innych tematów. Oczywiście moglibyśmy o nich rozmawiać, również pomijając Różewicza, ale jego intuicje, niekiedy bardzo celne, mogą być dobrą metodą poznawania i opisywania współczesnego świata.


Spis treści

 

  1. Maria Marszałek, Gabinet Literacki im. Tadeusza Różewicza. Zakres działań i zainteresowań
  2. Dobromiła Jankowska, Tłumacz w muzeum / Nowa literatura w Gabinecie Literackim im. Tadeusza Różewicza
  3. Festiwal Tradycji Literackich
  4. Czasopismo „Interpretacje”


Maria Marszałek

Gabinet Literacki im. Tadeusza Różewicza. Zakres działań i zainteresowań

Podzieliłam niniejszy tekst na części, według elementów, na które natknąć się można w gabinetach. Mam na myśli drzwi, kozetkę i biurko przy oknie.


I.
Drzwi do Gabinetu Literackiego im. Tadeusza Różewicza. Dobrze wyważone i otwarte

 

Co najmniej jedną książkę w ciągu roku przeczytało 38% Polaków – dowiadujemy się z badań Biblioteki Narodowej opublikowanych w 2018 roku. Popularni autorzy to Danielle Steel, Stephen King, Dan Brown. Adam Mickiewicz, obok Henryka Sienkiewicza, plasuje się wysoko w rankingu wyborów czytelniczych, ale: Wśród badanych deklarujących czytanie utworów Mickiewicza znajdowali się przede wszystkim uczniowie szkół średnich. Nikogo nie zaskakuje, że lektura klasyków nie jest zwykle podejmowana z własnej inicjatywy. (Ale, słowo honoru, nikogo nie zachwyca. Jak może zachwycać, jeśli nikt nie czyta oprócz nas, którzy jesteśmy w wieku szkolnym, i to tylko dlatego, że nas zmuszają siłą...). Wiemy, kto czyta Mickiewicza (uczniowie i nauczyciele poloniści, a także prawdopodobnie studenci filologii i badacze romantyzmu). Pytanie brzmi: kto czyta Różewicza? W podstawie programowej znajdziemy kilka wierszy, Warkoczyk i Ocalony pojawiają się przy okazji omawiania tematów wojennych, a List do ludożerców jako ilustracja pożądanych i niepożądanych postaw społecznych. Niektórzy licealiści poznają Kartotekę. Czy ktoś poza specjalistami sięga z własnej woli po poezję Różewicza po ukończeniu szkoły, albo mógłby to robić?

Z cytowanego raportu dowiadujemy się, że Polsce po literaturę wysokoartystyczną, czyli utwory:

… którym przypisać można dużą wartość artystyczną i intelektualną, wyróżniające się oryginalnością formalną i tematyczną, (...) utwory zdobywające nominacje do nagród literackich i posiadające uznane literackie walory artystyczne sięgają przeważnie ludzie dobrze wykształceni, z dużych miast, deklarujący, że lubią czytać. Publiczność czytelnicza tego rodzaju literatury stanowi 5% badanych deklarujących czytanie książek w ciągu ostatniego roku. I w tej grupie niezbyt popularna jest poezja, dominują powieści o statusie światowej klasy arcydzieł lub dobrze wypromowane nowości.

Poeta przewidywał:

mówię do polityków
którzy mnie nie czytają
mówię do biskupów
którzy mnie nie czytają
mówię do generałów
którzy mnie nie czytają
mówię do tzw. „prostych ludzi”
którzy mnie nie czytają
będę mówił do wszystkich
którzy mnie nie czytają
nie słuchają nie znają
nie potrzebują

Żart patetyczny Różewicza to nie żart.

Nie jest misją tego tekstu rekapitulacja możliwych przyczyn złego stanu czytelnictwa i postulowanych środków zaradczych proponowanych podczas licznych dyskusji pomiędzy uczestnikami życia literackiego, chociaż rzucają one pewne światło na postawione powyżej pytanie o zasięg oddziaływania Różewicza. Zainteresowani sięgnąć mogą do kilku artykułów z pierwszego numeru czasopisma „Interpretacje” wydanego przez Muzeum Pana Tadeusza.

Przy okazji pisania artykułu o programie Gabinetu Literackiego im. Tadeusza Różewicza chcę znaleźć odpowiedź na pytanie inne, również podstawowe i naiwne, brzmiące mniej więcej tak: po co promować twórczość tego poety i się nią zajmować? Pytanie to prowadzi do kolejnego: po co w ogóle zajmować się literaturą, sztuką, kulturą? Przezwyciężając niepokój (nomen omen) związany z tak niedojrzałym postawieniem sprawy i pocieszając się świadomością, że programowa naiwność i niepewność mają wielkich patronów (W połowie drogi mojego żywota pośród ciemnego znalazłem się lasu. Las ten, co gorsza, był zielony), czuję się też zachęcona lekturą samego Różewicza, który na podobnie postawione pytanie o własną twórczość próbował odpowiedzieć przez wiele lat, formułując wyjaśnienia patetyczno-ironiczne i rozbrajająco bezradne lub milcząc.

Znajdą się oczywiście gotowe odpowiedzi o charakterze dogmatycznym (wielkim poetą był), pragmatycznym (nie wypada nie znać, aspirując do pewnej klasy, można zajmować się tym zawodowo), hedonistycznym (akcent na relaks i przyjemność płynącą z czytania, chociaż można sobie łatwo wyobrazić lekturę lepiej się do tego nadającą niż Kartoteka czy Do Piachu) i mniejszościowo-egzystencjalnym (zawsze znajdzie się garstka wybrańców, którzy literaturę kochają i jej potrzebują, mówmy do nich).

Luksus elitarności jest kuszący, ale, jak często bywa z luksusami, niezbyt etyczny, podejmujemy więc działania skierowane nie tylko do specjalistów i fascynatów twórczości Różewicza, które mają ustalone formuły (konferencje naukowe, czasopismo, organizacja spotkań autorskich, wystaw, projekcje filmowe, koncerty), ale także mierzymy się z tymi o charakterze bardziej misyjnym, które skierowane są do odbiorców o innych pasjach. Założenie jest proste: niewiele osób interesuje się literaturą, ale większość ludzi interesuje się samym sobą. Pokażmy, że literatura jest o nich.


II.
Kozetka, czyli poezja jako asystent Google

Potraktować promocję literatury albo socjalizację czytelniczą jako zachętę do samorozwoju, autoterapii, poprawiającą jakość życia, to pomysł utopijny i naiwny, przy tym nienowy. A jednak nie potrafię łatwo z niego zrezygnować.

W części cytowanego raportu pod tytułem: Czytanie książek a inne praktyki lekturowe autorzy zaznaczają wzrost liczby osób czytających tekst na dowolny temat (przyjęto kryterium długości powyżej trzech stron) w ciągu ostatniego miesiąca. Twierdząco na pytanie o takie doświadczenie odpowiedziała ponad połowa respondentów. Nie interesują mnie w tym miejscu wyraźne i subtelne różnice pomiędzy czytaniem linearnym a hipertekstowym, pogłębionym, płytkim, pomiędzy tekstem, którego zapis aspiruje do przezroczystości i takim, na którego wizualna forma ma wpływać na odbiór. Nie interesuje mnie również tak bardzo różnica w jakości tekstu, możemy na chwilę, naśladując technikę Różewicza, zrównać Pana Tadeusza z paragonem. Interesuje mnie intencja czytelnika, który sięga po tekst po to, żeby dowiedzieć się, jak coś zrobić (naprawić pralkę, rozliczyć PIT, znaleźć miłość) albo co (dzieje się w polityce, słychać u znajomych, naprawdę oznacza słowo pretensjonalny). Informacje na ten temat pochodzą zarówno z internetu, jak i z książek. Interesuje mnie najbardziej czytelnicza ciekawość poznawcza, która prowokuje do sięgnięcia po poradnik psychologiczny i propozycja, aby z tą samą intencją sięgnąć po literaturę piękną. Nieufność budzi być może nazwa typu genologicznego i jednocześnie podpis półek w księgarni: fikcja. Tymczasem to właśnie zdaniom wewnątrz literackiego świata przedstawionego nie sposób odmówić prawdziwości.

Wiara w sens i skuteczność takiego sposobu czytania wykorzystywana jest między innymi w biblioterapii i odwołuje się do koncepcji archetypów, które na prymitywnym i ogólnym poziomie są ponadkulturowe, a wyrażają się w formie opowieści, czyli mitu, którego zadaniem jest wyjaśnianie rzeczywistości. Literatura (choć nie tylko, także serial, piosenka, gra fabularna, historia z życia gwiazd) pełni funkcję mitu. Jak zauważył dawno temu Zygmunt Freud: (...) pisarze poznają, w sposób intuicyjny, zjawiska, do których nasza szkolna mądrość nie odważyła się jeszcze dotrzeć. Dużo wcześniej Arystoteles opisał mechanizm katharsis, doświadczanie litości i trwogi poprzez utożsamienie z losem fikcyjnego bohatera tragedii.

Postać, narracja i metafora to słowa, których używa się, mówiąc o dziele literackim (z zastrzeżeniem, że nie o każdym i nie zawsze) oraz opisując psychikę i życie człowieka. Mówi się o narracyjnie ujętej tożsamości i o wykorzystaniu metafor w terapii. W mechanizmie utożsamienia z bohaterem, wypadkowej jakości tekstu, cech bohatera, kompetencji, wrażliwości i kulturowego zaplecza czytelnika oraz wielu innych subtelnych zmiennych, kluczową rolę grają empatia i wyobraźnia, którą czytanie rozwija. Zachodzi korzystne sprzężenie zwrotne, dzięki któremu zastosowanie literatury jako techniki terapeutycznej umożliwia jej adresatom zmianę dotychczasowego postrzegania sytuacji, w jakiej sami się znajdują. Co prawda przenikliwy czytelnik niniejszego tekstu może zauważyć, że są dzieła, z których bohaterami łatwiej się utożsamić niż z Bohaterem Kartoteki, bo Różewicz niszczył linearną narrację, klarowne tożsamości i metaforyczność języka. Uważam jednak, że potencjał mityczny nie ginie w wyniku awangardowych eksperymentów formalnych. Na podobnej zasadzie quasi-sakralny charakter zachowuje Czarny Kwadrat Malewicza. Chciałabym, aby działania wokół Gabinetu Tadeusza Różewicza zwracały uwagę na ten mityczny aspekt twórczości literackiej.

Forma wydarzeń realizujących taki model myślenia o literaturze może być różnorodna, niekoniecznie wymyślna i spektakularna. Niektóre z działań zrealizowanych dotychczas w Muzeum Pana Tadeusza miały taki charakter (wymienić mogę warsztaty rodzinne, warsztaty fotograficzne dla młodzieży inspirowane poezją Różewicza o Wrocławiu, drukowane Zeszyty do poezji, warsztaty dla dorosłych przygotowywane przez studentów Mediacji Sztuki na wrocławskiej ASP, teatralne warsztaty dla seniorów dotyczące poezji Herberta i własnych biografii). Celem tworzenia tego typu wydarzeń i narzędzi jest ćwiczenie swobodnej interpretacji tekstu, pozbawionej pamiętanego ze szkoły stresu związanego z byciem ocenianym. Praca uczestników często ma charakter warsztatowy, lektura jest fragmentaryczna i niezobowiązująca. Zabawy z tekstem dotyczą różnych poziomów jego organizacji: poszukiwania rymów, rytmów, środków dźwiękonaśladowczych, metafor, metonimii, ilustrowaniu go, układaniu narracji, konstruowaniu bohaterów, odgrywania ich. Działając, uczestnik warsztatów korzysta także (świadomie lub nie) z zasobów związanych z jego osobowością i biografią, tym samym może (chociaż nie musi) odkryć coś, czego nie wiedział o sobie i (ewentualnie) podzielić się swoim odkryciem z innymi.

Powyższy teoretyczny opis może wydać się niepotrzebny każdemu, kto sam pracuje twórczo. Jednak do udziału w tego typu projektach zapraszamy często osoby, które zazwyczaj w ten sposób nie działają i którym praca artystyczna kojarzy się z czymś niepoważnym lub wymagającym specjalnych kwalifikacji. Naszą rolą jest opracowanie scenariusza i narzędzi, ułatwiających nieprzygotowanemu uczestnikowi tworzenie. Są to często półprodukty – wizualne i tekstowe materiały kolażowe, wpisujące się w stylistykę Różewicza i estetykę charakterystyczną dla współczesności.

Takie działania, nawet bardzo niszowe i w mikroskali, wydają się przydatne. Elastyczność postaw i myślenia (w przeciwieństwie do posługiwania się sztywnymi schematami), empatia, trafne rozpoznawanie emocji własnych i cudzych, otwartość na nowe doświadczenie, kojarzą się ze zdrowiem psychicznym i są postawami pożądanymi społecznie. Twórczość Tadeusza Różewicza nie wydaje się na pierwszy rzut oka najłatwiejszym wyborem, jeśli chodzi o terapeutyczną siłę literatury. Bardziej rani, niż leczy. Jednak, podobnie do każdego tekstu, da się przeczytać tak, jak proponuje poeta John Ashbery:

Ten wiersz zajmuje się językiem na bardzo prostym poziomie
Spójrz, jak mówi do ciebie
Ten wiersz to ty

Mówiąc w sposób bardzo prosty, wiersze często poruszają wątki związane z doświadczeniami, które przydarzają się wielu ludziom. Można (chociaż inny odbiór jest także uprawniony) przejrzeć się w nich jak w lustrze.

Liryki Różewicza mówią na przykład o chęci uwolnienia się od skutków trudnych, traumatycznych doświadczeń i poczucia winy:

Zbyt długo pasłem się na łąkach
waszych cmentarzy Umarli
odwróćcie się ode mnie
to jest sprawa między żywymi;

o doświadczeniu nieadekwatności tożsamości wobec odgrywanej społecznie roli:

inni nas określają
klasyfikują
przyszpilają;

o lęku:

w mgnieniu oka znalazłem się na stole sekcyjnym
odkryty związany unieruchomiony
otwarta znów została moja powłoka;

ale także o doświadczeniu spokojnej, spełnionej miłości, radościach przyjaźni, czy katartycznej mocy piękna:

Nie wstydzę się,
płakałem w tym kraju
piękno dotknęło mnie
byłem znów dzieckiem

To tylko przykłady, nie mam zamiaru systematyzować możliwych terapeutycznych zastosowań wierszy Różewicza, ze świadomością, że skrótowa pedagogiczna wykładnia spłaszcza ich znaczenie.

Chcę jedynie zaprosić do pewnego sposobu lektury, otwartej na interpretację w świetle własnych doświadczeń. Nie proponuję powyższej metody jako odpowiedniej do naukowej analizy tekstów, ale jako sposób czytania i tak w dużym stopniu intuicyjny. Oczywiście wszelkie narzędzia interpretacyjne, związane zarówno z techniczną analizą tekstu, jak i ze znajomością kontekstów kulturowych mogą się przydać, zgodnie z formułą Różewicza:

Długo wędrowałem
zanim doszedłem do siebie


III.
Biurko poety. Cokolwiek robisz, Tadeusz Różewicz już to przewidział

Twórczość Tadeusza Różewicza można potraktować jako opis rzeczywistości (okno, przez które patrzymy) i przyjąć na potrzeby różnych działań różewiczowski punkt widzenia. W Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich mamy dostęp do archiwum poety, możemy inspirować się tym, co on uznawał za ciekawe, o czym świadczy jego twórczość, ale także notatki, księgozbiór, zbiory. To znaczy traktować Różewicza jako kuratora programu artystycznego Gabinetu swojego imienia.

Mam na myśli to, aby oprócz pokazywania filmów współtworzonych przez Różewicza, przypominać także te wspomniane przez niego (np. Mondo cane, Dolce Vita, Lolita) lub myśleć ambitnie o wystawie malarstwa europejskiego, inspirowanej jego tekstami o obrazach. Poznając świat przez Różewicza, możemy rozmawiać o fotografii, Facebooku, mowie nienawiści, kapitalizmie, tempie zmian cywilizacyjnych i konfliktach międzypokoleniowych, nostalgii za analogowym światem, turystyce, etyce, oraz na wiele innych tematów. Oczywiście moglibyśmy o nich rozmawiać, również pomijając Różewicza, ale jego intuicje, niekiedy bardzo celne, mogą być dobrą metodą poznawania i opisywania współczesnego świata. Z zachowanych w archiwum listów od wielbicieli wiemy, że ludzie zwracali się do niego z pytaniami i kłopotami, jak do archetypowego mędrca. Ten „prawdziwy” Różewicz, spacerujący z reklamówką i w dżinsowym kapeluszu, nawet im niekiedy odpowiadał, częściej jednak odsyłał do swoich wierszy.

Jedna z jego optymistycznych refleksji dotyczących świata wyrażona jest, chociaż z powątpiewaniem, w poemacie Non-stop-show:

są młodzi poeci
jakie to niezwykłe
zaskakujące
są młodzi poeci
znów są młodzi poeci
co jest wstrząsające
przypuszczam
że oni sami nie zdają sobie sprawy
jak niezwykłym niespodziewanym pięknym
wstrząsającym śmiesznym monstrualnym
są zjawiskiem
myślałem że już nigdy nie będzie
młodych poetów

Między innymi dlatego chcielibyśmy w ramach działania Gabinetu im. Tadeusza Różewicza, zapraszać i udzielać przestrzeni młodym (i starym) poetom i prozaikom współczesnym, organizując spotkania z nimi, slamy, warsztaty z mistrzami i grupy samopomocowe, wspierając debiuty, umożliwiając interpretowanie Różewicza i innych na łamach pisma „Interpretacje”.


Bibliografia
  1. Stan czytelnictwa w Polsce w 2017. Raport Pracowni Badań Czytenictwa Biblioteki Narodowej
    źródło
  2. Podstawa programowa kształcenia ogólnego z komentarzem. Język polski. Szkoła Podstawowa
    źródło
  3. Podstawa programowa. Język polski. Liceum i Technikum
    źródło
  4. Różewicz T., Wybór poezji, Wrocław 2018.
  5. „Interpretacje”, 2018, nr 1.
    źródło
  6. Harbuz-Karczmarewicz N., Szczęście w trzy dni. W niektórych poradnikach psychologicznych można wyczytać głupie, szkodliwe i nieprawdziwe treści.
    źródło
  7. Szewczyk-Kowalewska I., Magia literatury i teatru – zapomniane pojęcia w terapii i wspieraniu dziecka zdrowego i dotkniętego chorobą, w: „Pedagogika”, 2017, nr 15, s. 113- 124.
    źródło
  8. Rudolf E. I., Literatura fantastyczna w terapii wspomagającej młodzież z problemami okresu adolescencji, w: „Bibliotheca Nostra: śląski kwartalnik naukowy”, 2014, nr 3, s. 46-52.
    źródło
  9. Podstawy współczesnej biblioterapii podręcznik akademicki, red., Czernianin W., Czernianin H., Chatzipentidis K., Wrocław 2017.
    źródło

  10. Włodarczyk E., Książka jako narzędzie konfrontacji kobiet z własnym uzależnieniem od alkoholu, w: Książka w życiu człowieka - w poszukiwaniu (u)traconej wartości, red. K. Segiet, K. Słupska, Poznań 2017, s. 283-298.
    źródło
  11. Przygoda M., Metafora, Wojewódzki Ośrodek Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia.
    źródło
  12. Soroko E., Dlaczego metafora działa? Pytanie o skuteczność terapeutyczną w świetle wiedzy o metaforze, „Czasopismo Gestalt”, 2006, nr 2 (64), s. 41-6.
    źródło
  13. Cugowska A., Kształtowanie twórczych orientacji życiowych w procesie edukacji, Białystok, 2004.
    źródło
  14. Mazurek E., Narracyjne uczenie się człowieka dorosłego. Założenia teoretyczne, w: „Nauki o wychowaniu. Studia interdyscyplinarne” 2017, nr 1 (4), 106-116.
    źródło
  15. Janowska K.,Przewodnik po polskiej poezji współczesnej. Federacja niepodległych nisz, „Polityka”, 30.06.2005.
    źródło
  16. Staśko M., Poezja najmłodsza: autorki i autorzy – środowiska – komunikacja – mapa (wstęp).
    źródło

 


Dobromiła Jankowska

Tłumacz w muzeum / Nowa literatura
w Gabinecie Literackim im. Tadeusza Różewicza

Niewielu współczesnych tłumaczy literatury pięknej pamięta o tym, że w epoce oświecenia stawiano najczęściej znak równości między utworem pierwotnym a przekładem, oba bywały równie oryginalne i bynajmniej nie obawiano się ryzykownego dostosowywania (a wręcz dopasowywania) tekstu do polskich realiów. Dzisiaj takie tłumaczenia nazwalibyśmy pewnie parafrazami, lub bardziej wprost, przeróbkami. W istocie rzadko dbano o zachowanie oryginalności tłumaczonych utworów poetyckich czy dramatycznych, choć szanowano na przykład teksty antyczne. Adam Mickiewicz dopiero kiedy trafił na Uniwersytet Wileński, przyjął zasadę, by – jeśli to możliwe – tłumaczyć z oryginału (a nie przekładów na francuski, rosyjski czy włoski). Tłumackie, jak byśmy powiedzieli dzisiaj, próby autor „Pana Tadeusza” podejmował jeszcze w Nowogródku, ale w pierwszych jego tłumaczeniach z Woltera postacie zamiast mówić wrzeszczały, a aluzyjne obrazy okazywały się zdecydowanie zbyt rozbudowane. Razem z przyjaciółmi z kręgu filomatów spotykał się, odczytywał i omawiał translatorskie próbki na zebraniach. Tłumaczył nie tylko z francuskiego, ale ze względu na brak czasu przekłady z języków zachodnioeuropejskich powstawały wyłącznie we fragmentach – często bardzo dobrych, czasami ostro krytykowanych. Mickiewicz pracował z utworami Schillera (przede wszystkim „Rękawiczką” i fragmentami „Don Carlosa”), Byrona (tłumaczenie „Giaura” przeszkadzało w ukończeniu „Pana Tadeusza”!) i Szekspira („zabitym szekspirzystą” stał się podczas pobytu w Rosji, stworzył jednak tylko pionierski przekład niepełnej sceny z „Romea i Julii”), a tłumaczenia – własne oraz analiza choćby „Jerozolimy wyzwolonej” Tassa w spolszczeniu Piotra Kochanowskiego – wzbogacały i inspirowały poetycką twórczość samego Mickiewicza (jak „Don Carlos” – „Konrada Wallenroda”). Przełożył między innymi dwa sonety Petrarki i fragment „Piekła” z „Boskiej komedii” – jak pisała Zofia Szmydtowa, „torując drogę przyszłym polskim tłumaczom w zakresie artystycznego przekładu” włoskich poetów. Jednak dla Mickiewicza, Słowackiego czy Norwida przekłady na zawsze pozostały tylko dodatkiem do oryginalnej twórczości, dopełniały ją, choć również inspirowały, o czym pisał Mickiewicz m.in. w liście do Antoniego Edwarda Odyńca z czerwca 1828 roku: „Szkoda, że zaniedbałeś tłumaczenia. Ja przynajmniej często w tej pracy znajdowałem nowe siły, nowe myśli i lubo nie skończyłem zaczętego tłumaczenia, wielem zawsze z niego korzystał”. Cytował również znane i powtarzane do dziś wśród przekładających powiedzenie Jacquesa Delille’a, że „Tłumacz pożycza piękności; powinien je oddać w tejże ilości, choć różną zupełnie monetą”. Mickiewicz dojrzały mocno sprzeciwiał się zbyt swobodnemu traktowaniu tekstu oryginalnego, ale też – jakżeby inaczej – zbyt kurczowemu trzymaniu się jego treści.

Komentarze, listy i translatorski dorobek Mickiewicza zyskują nowe znaczenia, gdy pomyślimy choćby o kilkudziesięciu tłumaczeniach „Pana Tadeusza” na języki obce, zaczynając od najwcześniejszych – niemieckiego (1836) czy francuskiego (1844), przez albański, esperanto i jidysz, do najnowszych – wietnamskiego, estońskiego i kaszubskiego (odpowiednio 2008, 2000, 2010). Tylko w 2018 roku ukazały się kolejne już tłumaczenie na język angielski (Billa Johnstona) i długo wyczekiwany włoski „Messer Taddeo” Silvano De Fantiego (poprzedni, pierwszy, autorstwa Arrigo Boito i Clotilde Garosci opublikowano w 1871!). Wielu zwiedzających Muzeum Pana Tadeusza, oglądając tłumaczenia epopei w sali Znaczenie, niezmiennie twierdzi, że Mickiewicz po koreańsku na pewno nie brzmi tak samo – i mają rację. Nie od dziś wiadomo przecież, że tłumaczenie to zderzenie dwóch nieprzetłumaczalnych rejestrów. Tym ważniejsze jest zadanie tłumacza, który wybiera odpowiedni rejestr, obrazy, musi rozstrzygać kwestie stylistyczne – szczególnie, jeśli chodzi o tłumaczenie poezji. „Nieszczęśliwe to istoty, ci tłumacze – wszystko im wolno i wszystko wzbronione” pisał Jan Nepomucen Kamiński, a Wolter już ostrzej krytykował przekładową arogancję: „Tłumacze to lokaje, którym się zdaje, że są tak wielcy jak ich panowie, zwłaszcza gdy panowie są już bardzo starzy”.

Między innymi o przekładach (ale nie tylko poezji) będziemy rozmawiać w Gabinecie Literackim, w cyklu Tłumacz w muzeum. Zapowiadały go już spotkania w 2018 roku – z Billem Johnstonem (tłumaczem m.in. Tadeusza Różewicza) i Francescą Fornari (badającą przekłady m.in. poezji Zbigniewa Herberta na język włoski). Dzięki współpracy z Europejskim Centrum Edukacji Międzykulturowej słuchaliśmy fragmentów nowego (jednego z dwóch istniejących) tłumaczenia „Pana Tadeusza” na język esperanto. Gościliśmy również Jerzego Jarniewicza, autora publikacji „Tłumacz między innymi” (Wydawnictwo Ossolineum 2018). W muzealnej księgarni znajduje się prawdopodobnie największy w Polsce wybór obcojęzycznych przekładów epopei, a także poezja Różewicza, Szymborskiej czy Miłosza w tłumaczeniach na francuski czy angielski. W muzeum odbyło się również pierwsze spotkanie wrocławskiego okręgu Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury, a na wystawie stałej prezentowane są kolejno tłumaczenia „Pana Tadeusza” na języki obce. Na wileńskiej wystawie „Litwo, ojczyzno moja… Adam Mickiewicz i jego poemat Pan Tadeusz” (współorganizowanej przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich) jedną z ważniejszych części są właśnie pierwodruki przekładów epopei, m.in. na białoruski, gruziński, estoński, litewski i łotewski. Rozmawiając o przekładach w muzeum, koncentrujemy się nie tylko na tekście tłumaczonym oraz na jego skuteczności (lub jej braku), ale też na samym procesie tłumaczenia – który dla wielu jest wręcz rodzajem „zarządzania ryzykiem”, ponieważ nierzadko bywa, że zamierzony efekt albo nie zostaje w ogóle osiągnięty, albo okazuje się inny niż zamierzony, tym samym szkodząc odbiorcy nowo powstałego tekstu i tekstowi oryginalnemu.

Bohaterami spotkań organizowanych przez Gabinet będą zatem między innymi tłumacze – przez niektórych nazywani „drugimi autorami”, przez innych zaś uważani za niewidzialnych, przezroczystych, pracujących nie dla siebie, a wyłącznie dla autora oryginalnego tekstu. Prawdopodobnie gdyby zorganizować uliczną sondę i poprosić przechodniów o podanie nazwiska jakiegokolwiek tłumacza literatury, odpowiedzi byłyby nieliczne, o ile otrzymalibyśmy jakiekolwiek. Dlatego jednym z naszych zadań będzie zaprezentowanie „tragarzy słów” (określenie Henryka Bereski) oraz ich pracy, trudnej, a często niedocenianej i ignorowanej (bo nierzadko jeśli książka jest dobra – splendor spada na autora, a jeśli zła – wytyka się kiepskie tłumaczenie i zakłada, że to przez nie otrzymujemy produkt „wybrakowany”). Nie będziemy zajmować się krytyką przekładu, ale zaprosimy tłumaczy, by porozmawiać o uwikłaniu w różne języki i światy, o byciu zawsze „pomiędzy” autorem i czytelnikiem, o współczesnych tłumaczeniach literackich – i dzieł współczesnych, i powrotach do literatury choćby romantycznej, które ocenia się często na tle wcześniejszych przekładów i literackiego dziedzictwa. Na spotkaniach warsztatowych porozmawiamy o tym, jak wyraźne powinny być „ślady tłumacza” w tekście, jakie tłumacz literacki powinien mieć kompetencje (komunikacyjne, tekstowe, kulturowe, techniczne?), jak zmieniała się rola tłumacza i przekładu na przestrzeni ostatnich lat, i jak kształtuje się ona w epoce wolnego dostępu do literatury obcojęzycznej.

Czy tłumacz to artysta, czy tylko rzemieślnik? Czy Boy-Żeleński, Tuwimowie, Chądzyńska, Słomczyński czy Barańczak to tłumaczeniowi bogowie, z którymi nawet nie powinniśmy próbować się równać? Czy, jak pisał Krzysztof Fordoński, przekład literacki jest zajęciem zbyt małej grupy ludzi, by mogli oni skutecznie walczyć o swoje prawa? Czy miał rację Michał Paweł Markowski, pisząc, że „bez przekładu [Dostojewski, Proust, Mann] byliby tylko sobą, a dzięki przekładowi są kimś innym”? Tłumaczeniom oddamy też miejsce w czasopiśmie „Interpretacje” wydawanym w ramach Festiwalu Tradycji Literackich. Już w pierwszym numerze znalazła się rozmowa Justyny Czechowskiej (także tłumaczki) z Ireną Grönberg i Tomasem Håkanssonem, przekładającymi poezję Tadeusza Różewicza na szwedzki.

Spotkania, warsztaty, dyskusje i konferencje poświęcone tłumaczeniu postaramy się połączyć z prezentacją, w ramach działalności Gabinetu Literackiego, literatury najnowszej – tej wydawanej w Polsce po raz pierwszy, ale także nowych opracowań, antologii, w skrócie – nowości wydawniczych prozy, poezji i reportażu. Cykl Nowa literatura otworzy muzealne przestrzenie polskim i zagranicznym wydawcom, również tym nowo powstałym, debiutującym na polskim rynku, publikującym książki nagradzane na świecie i najpopularniejszych polskich autorów.


Bibliografia
  1. Balcerzan E., Tłumaczenie jako „wojna światów”. W kręgu translatologii i komparatystyki, Poznań 2009.
  2. Bąk M., „Warsztat Mickiewicza tłumacza”, [w:] Piechota M., Ryba J. (red.) Od oświecenia ku romantyzmowi i dalej...: autorzy, dzieła, czytelnicy, Katowice 2004.
  3. Dokurno Z., O mickiewiczowskich przekładach z Byrona, „Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej” 47/Zeszyt specjalny, 317-348, 1956.
  4. Libera L., „Don Carlos” Schillera w tłumaczeniu Mickiewicza, Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 31, 113-133, 1996.
  5. Rola tłumacza i przekładu w epoce wielokulturowości i globalizacji, red. Ganczar M., Wilczek P., Katowice 2012.
  6. Ujejski J., „Giaur” w przekładzie Mickiewicza, „Pamiętnik literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 32/1/4, 229-239, 1935.
  7. Szmydtowa Z., Mickiewicz jako tłumacz z literatur zachodnio europejskich, Warszawa 1955.
  8. Współczesne teorie przekładu. Antologia, red. Bukowski P., Heydel M., Kraków 2009.

Festiwal Tradycji Literackich

Festiwal Tradycji Literackich to coroczne wydarzenie inspirowane twórczością i biografią wybitnych pisarzy, którzy reprezentują różne epoki literackie. Od 2017 roku każdej edycji festiwalu towarzyszy patronat diady lub triady twórców. Podczas festiwalu prezentowane są fragmenty twórczości i sylwetki bohaterów, dostosowane do zainteresowań odbiorców konkretnych grup.


Czasopismo „Interpretacje”

Przedstawiamy „Interpretacje”, katalog I i II Festiwalu Tradycji Literackich, który od 2017 roku odbywa się w Muzeum Pana Tadeusza, Oddziale Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Postanowiliśmy rozpocząć od podcięcia gałęzi, na której siedzimy, inaczej mówiąc, od zdefiniowania pryncypiów, dlatego w Muzeum Pana Tadeusza między innymi pytamy po raz kolejny o sens, funkcje i postulowany kształt kanonu arcydzieł literatury oraz o znaczenie romantyzmu. Druga grupa poruszanych w piśmie wątków wiąże się z twórczością Tadeusza Różewicza analizowaną w kontekście tradycji Mickiewiczowskiej, a także innych tradycji i języków, zarówno narodowych, jak i tych związanych z teatrem, malarstwem czy fotografią. Tadeusz Różewicz został obok Adama Mickiewicza patronem pierwszej edycji Festiwalu Tradycji Literackich oraz dwóch wystaw czasowych w Muzeum Pana Tadeusza. Znajdujące się w ZNiO archiwum poety jest obecnie opracowywane i, co ważne, równolegle stanowi bazę do interpretacji artystycznych, dokonywanych w różnych mediach. Koordynacją tych działań zajmuje się nowo powstały Gabinet Literacki im. Tadeusza Różewicza. Zapraszamy do zapoznania się z wydawnictwem oraz do śledzenia naszych poczynań.

„Interpretacje”

Numer 1

redaktor naczelny: Marcin Hamkało
sekretarz redakcji: Maria Marszałek
korekta: Anna Gądek
projekt graficzny i skład: Grzegorz Owczarek / pillcrow.com

Copyright © Zakład Narodowy im. Ossolińskich 2018

wydawca: Zakład Narodowy im. Ossolińskich ul. Szewska 37, 50-139 Wrocław
druk: Wrocławska Drukarnia Naukowa PAN


Spis treści

Kama Sokolnicka Marginalia – na podstawie rękopisów T. Różewicza
13 Marcin Hamkało Tytułem wstępu

Część I

Kanon

Andrzej Skrendo Kanon jako wartość demokratyczna
31 Arkadiusz Bagłajewski Mickiewicz między „zmierzchem paradygmatu” a powrotem romantyzmu
49 Anna Marchewka Czytane „na dziko”, czyli o możliwych swobodach w cieniu kanonu
53 Leszek Koczanowicz Lęki wspólnoty
65 Zbigniew Majchrowski Wypisy, czyli to, co zostało z nienapisanego artykułu o Różewiczu
75 Michał Kuziak Mickiewicz i tradycja literacka (nowoczesność oraz próby ewakuacji z niej)
95 Wojciech Browarny Flins w polskiej tradycji literackiej i literaturze
113 Dariusz Kawa Z wyjątkiem kilku
127 Jarosław Klejnocki Kanon szkolny jako propozycja przygody lekturowej
141 Dariusz Nowacki Proza polska po roku 1989 na mapie wpływów
151 Sławomir Jacek Żurek Szoah w kanonie lektur szkolnych
173 Inny kanon
Debata w ramach Festiwalu Tradycji Literackich 28 października 2017, Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu

Część II

Przerywnik literacki

191 Dariusz Muszer Stary poeta przegląda się w piasku
203 Krzysztof Niewrzęda Pułapka, czyli Tadeusz Różewicz w swojej pinakotece
209 Filip Zawada Widzę siebie dzięki tobie czy sobie?
213 Adam Kaczanowski Jestem

Część III

Różewicz

217 Mateusz Palka Tadeusz Różewicz a fotografia
233 Anka Herbut To, co się złożyć nie może
243 Adriana Prodeus Daj się ponieść
255 Bernhard Hartmann Twarze ocalonego. Twórczość Tadeusza Różewicza w niemieckojęzycznych przekładach
263 Justyna Czechowska Tymczasem w Szwecji
271 Leszek Koczanowicz Lęk i pociecha codzienności
277 Wojciech Browarny Różewicz „polityczny”. Kilka uwag
281 Karol Maliszewski Tradycja Różewicz
293 Andrzej Skrendo Wojna i wiara – przypadek Różewicza
297 Zbigniew Majchrowski Paradoksy Różewicza: ciało duchowe