Maria Marszałek

Le Sabotier

Tadeusz Różewicz
Kopytka

Pamięci zmarłego we Francji
malarza Tadeusza Makowskiego

Czyje to kopytka
Czyje to kopytka
komu szyje buty
na tych kopytkach
stary szewc

na niebieskich aniołom
na złotych pszczołom
na czarnych kominiarzom
na czerwonych katom

wrósł w stołek
jak huba w dąb
pod stołkiem
ni to butelka ni aniołek
szyjką świeci

pociągnie łyk
kopytka z miejsca ruszają

pociągnie drugi
kopytka do drzwi pukają

pociągnie trzeci
pełno tu ptaków i dzieci

za dziećmi biega
umarły wnuk

kopytka gasną
po dwa po trzy

lecą drewniane łzy
stuk stuk

„Skazany na osamotnienie, mimo woli noszę na sobie piętno jakiegoś smutku i często myślę, że świat mój zamyka się w ścianach mej pracowni, w otoczeniu malowanych twarzy i wiernego psa przyjaciela”.
W kolejnym odcinku cyklu Wirtualne Muzeum Tadeusza Różewicza opowiadamy o malarzu Tadeuszu Makowskim, z którego „Pamiętnika” pochodzi cytat. Poeta poświęcił mu wiersz „Kopytka”, a Kazimierz Wyka książkę. Obu intrygowało odosobnienie artysty i jego nonkonformizm.
„Śmieszny staruszek”, Teatr Polski we Wrocławiu, fot. Henryk Derczyński. Na fot. w środku: Wojciech Siemion (staruszek), 1968 r., własność Ossolineum

Na karcie tytułowej egzemplarza książki „Tadeusz Makowski 1882–1932”, należącego do Tadeusza Różewicza, widnieje notatka: „Kupiłem w Muzeum Narodowym w maju 1958 roku”. Publikacja, wydana rok wcześniej przez Państwowy Instytut Sztuki, składa się z trzech części: omówienia malarstwa artysty, analizy jego niedawno odnalezionego pamiętnika i cytatów z tegoż. Jej ukazanie się zapowiadało wzrost zainteresowania polskiej publiczności twórczością malarza.

„Wydaje się zresztą, że wszystkie wzloty i upadki popularności Makowskiego były w dużej mierze grą koniunktury, w latach 60. bowiem jego sztuka trafiła na wyjątkowo korzystny dla siebie czas. Przesyt skrajną awangardą przy jednoczesnym odrzuceniu zbyt tradycyjnej figuracji (świeże wspomnienie socrealizmu), ponowne powodzenie surrealizmu i wszelkiej maści »realizmów magicznych«, wielki powrót międzywojennej mody na malarstwo naiwne ­– wszystkie te tendencje, jak się okazało trwające przez lat przynajmniej kilkanaście, wyjątkowo służyły powrotowi Tadeusza Makowskiego do łask”. (culture.pl)

To jednak nastąpiło później, rok 1957 przynosił dopiero zapowiedź sławy, ugruntowanej przez dużą wystawę monograficzną zorganizowaną w Muzeum Narodowym w Warszawie w 1960 roku. Podczas krótkiego życia malarz cieszył się nią w bardzo ograniczonym zakresie.

Wyjechał z Krakowa do Paryża w 1909 roku w wieku dwudziestu siedmiu lat, zmarł nagle jako pięćdziesięciolatek. We Francji z ogromną determinacją pracował na swój malarski sukces, ale, być może z powodu introwertycznego charakteru, zawsze pozostawał na uboczu życia artystycznego. Odkrycie pamiętnika miało posmak sensacji. Zakupiona przez Różewicza książka rozpoczyna się od wprowadzenia Władysławy Jaworskiej:

„W czasie mego pobytu w Paryżu w grudniu 1956 r. szczęśliwym zbiegiem okoliczności udało mi się natrafić u przypadkowego antykwariusza na bezcenny rękopis, który od dawna uważany był za zaginiony. Jest to »Pamiętnik« Tadeusza Makowskiego z lat 1912–1931”.

O zapiskach nie wiedzieli przyjaciele malarza, ani założyciele Towarzystwa Przyjaciół Tadeusza Makowskiego, którzy postawili sobie za cel dać pojęcie o „prawdziwym obliczu i wielkości jego dzieła”. Rękopis pochodzi z rozproszonej spuścizny po Władysławie Mickiewiczu, a właściwie jego córce Marii Mickiewiczównie, w której domu malarz często gościł.

 

Tadeusz Różewicz miał zwyczaj zakreślania interesujących fragmentów w czytanych książkach. W pamiętniku Makowskiego zaznaczył zdania, pod którymi, zamieniając słowo „malarstwo” na „poezja”, mógłby się podpisać.

„14 sierpnia 1913
(...) Dlatego są dwie strony pojmowania malarstwa. Jedna droga istotna trudna, śledząca za tradycją (nie naśladowaniem zewnętrznym starych malarzy). Druga łatwa, powierzchowna, o pozornym udaniu podobieństwa i materii, a pokrywająca niedołęstwo i braki literacką stroną anegdotyczną. Pierwsza dostępna tylko dla niewielu. Usiłujcie być między pierwszymi”.

Makowski spędzał wiele godzin na wnikliwych studiach w Luwrze. W pamiętniku notował techniczne uwagi zaczerpnięte z obserwacji dawnych mistrzów. Cenił Rembrandta (szczególnie za światło i przenikliwość psychologiczną) i innych Holendrów. Potrafił wirtuozowsko naśladować drzewa Breughla, styl Puvis de Chavannesa, bryły Cezanne’a i kubistów. Jednak te zapożyczenia były dla niego tylko wprawkami, a celem – budowanie indywidualnego stylu. Makowskiego w obrazach nie interesowała ani anegdota, ani metafizyka:

„29 grudnia 2013
(...) Metafizyczne pojmowanie malarstwa prowadzi do głupstwa. Filozofię zostawcie tym umysłom, które nie umieją budować rzeczy realnych. Niech oni badają rzeczy –nadprzyrodzone zadanie.
Indywidualność malarza polega na pewnym odrębnym rozwiązywaniu zagadnień ściśle malarskich, dotyczących form, świateł, cieni, barw, wykreśleń i kompozycji całości. W tym wyraża się to, co niektórzy nazywają »duszą«. Poza tym jest jedynie konwencjonalność. Z niej wyrastają wszyscy naśladowcy i obdzieracze cudzy. Akademie uczą obdzierać dotąd dopóki nie obudzi się sumienie w artyście. Niektórych przez całe życie”.

Drugi z podkreślonych przez poetę cytatów brzmi jak jego jeremiady przeciwko epigonom awangardy. W trzecim fragmencie ostanie zdanie podkreślone zostało podkreślone czerwoną kredką:

„28 września 2015
(...) Artysta przerasta zwykle swą epokę – stąd dzieła sztuki przechodzą często niepostrzeżone przez współczesnych. Ze śmiercią geniusz przestaje szkodzić interesom miernych talentów, a poczyna budzić ciekawość młodego pokolenia. Stąd też nie należy się tyle troszczyć o uznanie najbliższych”.

Ceną za niezależność jest poczucie wyobcowania. Samotność w „Pamiętniku” Makowskiego analizuje Kazimierz Wyka, przyjaciel Różewicza. Egzemplarz książki o Makowskim należącej do poety nosi dedykację: „Tadeuszowi Różewiczowi w dniu krakowskiego spotkania na szczycie (ale czego?) 16.X.1965 Kazimierz Wyka”. Krakowski krytyk przywołuje w wiele fragmentów pamiętnika w rodzaju:

„1 października 1923
(...) Skazany na osamotnienie, mimo woli noszę na sobie piętno jakiegoś smutku i często myślę, że świat mój zamyka się w ścianach mej pracowni, w otoczeniu malowanych twarzy i wiernego psa przyjaciela”.

Jak pisze Wyka, Makowski nie był mizantropem, brak w pamiętniku goryczy i wrogości do ludzi. Z listów i wspomnień wyłania się obraz człowieka życzliwego i dobrego przyjaciela, który nie zakłada rodziny, aby nie odrywać się od pracy.

„24 kwietnia 2013:
Ludzie nie lubią odrębności wokół siebie. Artyści powinni unikać ludzi. Najmilsi są Ci, którzy potrafią być nieobecni. Obrazy, podobnie jak muzyka, nie powinny wywoływać rozmowy o sobie”.

Tadeusz Makowski, „Autoportret”, 1917–1921, Muzeum Narodowe w Krakowie

Różewicz także twierdził, że sztuka nie powinna być komentowana, a jednak dołączył do grona poetów, którzy obrazom Makowskiego poświęcili wiersze (obok m.in. Jerzego Ficowskiego i Jerzego Harasymowicza). Wiersz „Kopytka” jest ekfrazą obrazu „La Sabotier”, czyli „Rzeźbiarz sabotów” (drewnianych chodaków), często występującego również pod tytułem „Szewc”. Jak wyjaśnia Joanna Adamowska w interpretacji wiersza, profesje te nie są tożsame, a Różewicz dokonuje twórczej, błędnej interpretacji drewnianych butów jako szewskich narzędzi. Dzięki tej pomyłce może odwołać się do związanych z szewstwem frazeologizmów: „szyć komuś buty”, czyli gotować (ciężki zazwyczaj) los oraz „być pijanym jak szewc”.

Tadeusz Makowski, „Szewc”, 1930, Muzeum Narodowe w Warszawie
Tadeusz Makowski, „Dzieci pod drogowskazem”, 1930, Muzeum Śląskie w Katowicach

Wiersz ukazał się w tomie „Poemat otwarty”, wydanym w 1956 roku, z późniejszych redakcji Różewicz usuwał dwie ostatnie strofy, jakby idąc za radą Makowskiego, pozbywał się anegdoty. Niezależnie od tego, czy znamy przyczyny smutku szewca, wiemy, że jest samotny i próbuje sobie z tym radzić w sposób, który kończy się często chorobą zawodową nie tylko szewców, ale także artystów. Samotna jest postać na obrazie zamknięta w ciasnym kadrze, siedząca pod zakratowanym oknem. Samotny Makowski w otoczeniu namalowanych przez siebie dziwnych dzieci-pajacyków. Samotny jest śmieszny staruszek z wydanej niedługo po „Kopytkach” sztuki Różewicza, zbierający lalki i podglądający dziewczynki. Samotny Dżepetto z kawałka drewna struga Pinokia, który i tak go porzuca. Samotny Bruno Schulz pisze „Traktat o manekinach”, samotny Theodore Twombly flirtuje z noszoną w kieszeni wirtualną asystentką, tak jak wcześniej Natanael z opowiadania E.T.A. Hoffmana z mechaniczną lalką. Przykłady można mnożyć. Izolacja bywa twórcza, ale i bolesna. Dlatego tworzenie sobie, w materii lub wyobraźni, towarzyszy, na obraz i podobieństwo, jest tak kuszące, chociaż niebezpieczne.


Źródła

  • Joanna Adamowska, Sens kobaltu. Zbigniewa Herberta i Tadeusza Różewicza spotkania z malarzami, Kraków 2018.
  • Robert Cieślak, Oko poety. Poezja Tadeusza Różewicza wobec sztuk wizualnych, Gdańsk 1999.
  • Anna Czabanowska-Wróbel, Dzieci, pajace i lalki. (O młodopolskich dziejach motywu), „Teksty Drugie”, 1998, 1–2, s. 223–244.
  • Katarzyna Kleczkowska, Kiedy dzieło wymyka się twórcy. Losy pajacyka Pinokio od powieści Carla Collodiego po kulturę współczesną, „Maska” 2011, nr 12, s. 85–98.
  • Makowski 1882–1932, Warszawa 1957.
  • Konrad Niciński, Tadeusz Makowski, culture.pl [dostęp: 14.02.2020].
  • Beata Przymuszała, Patrzące dzieci na obrazach i w jednym wierszu Różewicza, [w:] Tadeusz Różewicz i obrazy, red. Agata Stankowska, Magdalena Śniedziewska, Marcin Telicki, Poznań 2015, s. 285–296.
  • Tadeusz Różewicz, Kopytka [w:] Poemat otwarty, Kraków 1956.
  • Kazimierz Wyka, Makowski, Kraków 1963.