z cyklu Tłumacz w muzeum

Jak tłumacze „mieszają” w kulturze?


  • 15 kwietnia 2023 (sobota), godz. 17.30
  • Księgarnio-kawiarnia Popiół i Diament
    (Rynek 6, Wrocław)
  • wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona
  • goście: Andrzej Wojtasik, Jacek Kaduczak
  • prowadzenie: Katarzyna Byłów

„Przekładam, bo czuję, że pewne przekłady są potrzebne, żeby rozhuśtać kulturę tego dziwnego kraju, w którym przyszło nam żyć. Albo żeby spłacić dług, bo wielu ważnych dla mnie książek nie napisano po polsku. Innymi słowy: jest konkretna tematyka czy dziedziny, które mnie interesują powołaniowo”. W imieniu Muzeum Pana Tadeusza i Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury pragniemy zaprosić Państwa do rozmowy na temat potencjalnych i realnych wpływów tłumaczy literatury na współczesną polską kulturę. Wraz z naszymi gośćmi, tłumaczami o dużym i różnorodnym dorobku, zastanowimy się nad motywacją, intencjami i możliwościami, jakie kryją się za wyborem tłumaczonych na język polski dzieł literatury pięknej i brzydkiej. 


Gość

Andrzej Wojtasik – urodzony w 1970 roku w Szczecinie. Trzykrotnie zdawał na ASP w Poznaniu, bez powodzenia. Studiował inżynierię chemiczną, pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą i kulturoznawstwo; żadnego z tych kierunków nie ukończył. Mieszkał w Londynie, Krakowie, Katmandu i Los Angeles. Książki tłumaczy od trzydziestu lat. Dla Krytyki Politycznej przekładał „Ludową historię Stanów Zjednoczonych” H. Zinna, „Klimat to my” J. S. Foera, „Dzikość” C. Safiny i „O nacjonalizmie” E. Hobsbawma. W Wydawnictwie Czarne ukazały się: „Dziewczyna z zespołu” K. Gordon, „Please kill me. Punkowa historia punka” L. McNeila i G. McCain, „Janis. Życie i muzyka” H. George-Warren i „Do przodu, dziewczyny. Prawdziwa historia Riot Grrrls” S. Marcus. Do innych ważniejszych tytułów w jego dorobku należą też: „Galaktyka Gutenberga” M. McLuhana (Nagroda Polskiego Towarzystwa Socjologicznego za najlepszy przekład roku 2017), „Sens życia z buddyjskiej perspektywy” Dalajlamy, „Co zdarzyło się podczas Soboru Watykańskiego Drugiego?” J. W. O’Malleya, „Bóg nie istnieje i jest zawsze z tobą” B. Warnera, „Wyższa lojalność” J. Comeya, „Buddyzm bez dogmatów” S. Batchelora, a także „Pracując z Grotowskim nad działaniami fizycznymi” T. Richardsa. Tłumaczył też kilka książek T. Mertona (m.in. „Myśli o Wschodzie”, „Mądrość pustyni”). Ma również na koncie kilka przekładów książkowych na język angielski, m.in.: „Grotowski & Company” L. Flaszena (Icarus Publishing Enterprise), „Literature and Media: After 1989” M. Hopfinger (Peter Lang GmbH) i „The Kings of the Slavs” W. Kowalskiego (Brill Publishers). Jest stałym współpracownikiem szczecińskiego Teatru Kana. Tłumaczył na angielski jego spektakle: „Projekt: Matka” i „Gęstość zaludnienia” oraz „Margarete” J. Turkowskiego. W nielicznych chwilach wolnych lubi, posługując się techniką spontaniczną, szyć zwierzęta przeznaczone do przytulania.


Gość

Jacek Kaduczak – jest tłumaczem i dramaturgiem teatralnym. Przekłada teksty sceniczne i opracowuje polskie wersje filmów i programów dokumentalnych dla niemiecko-francuskiej stacji ARTE. Studiował filologię klasyczną i język niemiecki jako język obcy we Wrocławiu i Bambergu. Pracował w branży reklamowej i jako dziennikarz. Tłumaczeniami teatralnymi zajmuje się od ponad dwudziestulat.  Stypendysta Villi Decjusza, programu „Schritte” działającego pod auspicjami fundacji wydawnictwa Fischer. Trzykrotny uczestnik warsztatów dla tłumaczy teatralnych organizowanych przez niemiecki oddział Międzynarodowego Instytutu Teatralnego. Przełożył około sto dramatów z niemieckiego, angielskiego i starożytnej greki. W dorobku ma 68 premier i 15 publikacji książkowych.  Obecnie pracuje nad nowym przekładem „Medei” Eurypidesa i nad dwoma autorskimi spektaklami GianLuki Iumiento, z którym dotychczas przygotował „Jest tak, jak się Państwo wydaje” w Teatrze Polskim we Wrocławiu.


Prowadząca

Katarzyna Byłów – członkini Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury, językoznawczyni i antropolożka społeczna, stypendystka University of St Andrews (2010-2016), European Mind & Life Summer Research Institute (2015, 2016) i European Varela Awards (2015). Pracowała i prowadziła badania naukowe w Belgii, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Indiach. Tłumaczka książek i artykułów naukowych z dziedziny antropologii społecznej i kulturowej, sztuki, historii, historii sztuki, tekstów o tematyce społecznej oraz powieści. Tłumaczy z języka angielskiego, francuskiego i polskiego (na angielski). Współpracuje m.in. z wrocławskim wydawnictwem Ośrodka Kultury i Sztuki, dwujęzycznym czasopismem „Etnografia” (Uniwersytet Gdański), Wydawnictwem Krytyki Politycznej, GlowBook i Lexington Books. Od 2022 r. współpracuje przy organizacji festiwalu TransPort Literacki, na którym m.in. tłumaczy symultanicznie festiwalowe wydarzenia.

Wybrane publikacje: „Pożałowania godne zwierzę”, R. McLean (Wydawnictwo GlowBook); „Neuroróżnorodne”, J. Nerenberg (Wydawnictwo Krytyki Politycznej); „Encounters Across Difference: Tourism and Overcoming Subalternity in India”, N. Bloch (Lexington Books); „Mira between A and Ż: painting (1966–2021)”, M. Żelechower-Aleksiun (OKiS); „Baba Jaga: tajemnicza postać słowiańskiego folkloru”, A. Johns (Muzeum Mitologii Słowiańskiej).


Więcej o cyklu

Niewielu współczesnych tłumaczy literatury pięknej pamięta o tym, że w epoce oświecenia stawiano najczęściej znak równości między utworem pierwotnym a przekładem, oba bywały równie oryginalne i bynajmniej nie obawiano się ryzykownego dostosowywania (a wręcz dopasowywania) tekstu do polskich realiów. Dzisiaj takie tłumaczenia nazwalibyśmy pewnie parafrazami, lub bardziej wprost, przeróbkami. W istocie rzadko dbano o zachowanie oryginalności tłumaczonych utworów poetyckich czy dramatycznych, choć szanowano na przykład teksty antyczne. Adam Mickiewicz dopiero kiedy trafił na Uniwersytet Wileński, przyjął zasadę, by – jeśli to możliwe – tłumaczyć z oryginału (a nie przekładów na francuski, rosyjski czy włoski). Tłumackie, jak byśmy powiedzieli dzisiaj, próby autor „Pana Tadeusza” podejmował jeszcze w Nowogródku, ale w pierwszych jego tłumaczeniach z Woltera postacie zamiast mówić wrzeszczały, a aluzyjne obrazy okazywały się zdecydowanie zbyt rozbudowane. Razem z przyjaciółmi z kręgu filomatów spotykał się, odczytywał i omawiał translatorskie próbki na zebraniach. Tłumaczył nie tylko z francuskiego, ale ze względu na brak czasu przekłady z języków zachodnioeuropejskich powstawały wyłącznie we fragmentach – często bardzo dobrych, czasami ostro krytykowanych. Mickiewicz pracował z utworami Schillera (przede wszystkim „Rękawiczką” i fragmentami „Don Carlosa”), Byrona (tłumaczenie „Giaura” przeszkadzało w ukończeniu „Pana Tadeusza”!) i Szekspira („zabitym szekspirzystą” stał się podczas pobytu w Rosji, stworzył jednak tylko pionierski przekład niepełnej sceny z „Romea i Julii”), a tłumaczenia – własne oraz analiza choćby „Jerozolimy wyzwolonej” Tassa w spolszczeniu Piotra Kochanowskiego – wzbogacały i inspirowały poetycką twórczość samego Mickiewicza (jak „Don Carlos” – „Konrada Wallenroda”). Przełożył między innymi dwa sonety Petrarki i fragment „Piekła” z „Boskiej komedii” – jak pisała Zofia Szmydtowa, „torując drogę przyszłym polskim tłumaczom w zakresie artystycznego przekładu” włoskich poetów. Jednak dla Mickiewicza, Słowackiego czy Norwida przekłady na zawsze pozostały tylko dodatkiem do oryginalnej twórczości, dopełniały ją, choć również inspirowały, o czym pisał Mickiewicz m.in. w liście do Antoniego Edwarda Odyńca z czerwca 1828 roku: „Szkoda, że zaniedbałeś tłumaczenia. Ja przynajmniej często w tej pracy znajdowałem nowe siły, nowe myśli i lubo nie skończyłem zaczętego tłumaczenia, wielem zawsze z niego korzystał”. Cytował również znane i powtarzane do dziś wśród przekładających powiedzenie Jacquesa Delille’a, że „Tłumacz pożycza piękności; powinien je oddać w tejże ilości, choć różną zupełnie monetą”. Mickiewicz dojrzały mocno sprzeciwiał się zbyt swobodnemu traktowaniu tekstu oryginalnego, ale też – jakżeby inaczej – zbyt kurczowemu trzymaniu się jego treści.

Komentarze, listy i translatorski dorobek Mickiewicza zyskują nowe znaczenia, gdy pomyślimy choćby o kilkudziesięciu tłumaczeniach „Pana Tadeusza” na języki obce, zaczynając od najwcześniejszych – niemieckiego (1836) czy francuskiego (1844), przez albański, esperanto i jidysz, do najnowszych – wietnamskiego, estońskiego i kaszubskiego (odpowiednio 2008, 2000, 2010). W 2018 roku ukazały się kolejne już tłumaczenie na język angielski (Billa Johnstona) i długo wyczekiwany włoski „Messer Taddeo” Silvano De Fantiego (poprzedni, pierwszy, autorstwa Arrigo Boito i Clotilde Garosci opublikowano w 1871!). Wielu zwiedzających Muzeum Pana Tadeusza, oglądając tłumaczenia epopei w sali Znaczenie, niezmiennie twierdzi, że Mickiewicz po koreańsku na pewno nie brzmi tak samo – i mają rację. Nie od dziś wiadomo przecież, że tłumaczenie to zderzenie dwóch nieprzetłumaczalnych rejestrów. Tym ważniejsze jest zadanie tłumacza, który wybiera odpowiedni rejestr, obrazy, musi rozstrzygać kwestie stylistyczne – szczególnie, jeśli chodzi o tłumaczenie poezji. „Nieszczęśliwe to istoty, ci tłumacze – wszystko im wolno i wszystko wzbronione” pisał Jan Nepomucen Kamiński, a Wolter już ostrzej krytykował przekładową arogancję: „Tłumacze to lokaje, którym się zdaje, że są tak wielcy jak ich panowie, zwłaszcza gdy panowie są już bardzo starzy”.

Między innymi o przekładach (ale nie tylko poezji) będziemy rozmawiać w cyklu Tłumacz w muzeum. Zapowiadały go już spotkania z Billem Johnstonem i Francescą Fornari (badającą przekłady m.in. poezji Zbigniewa Herberta na język włoski). Dzięki współpracy z Europejskim Centrum Edukacji Międzykulturowej słuchaliśmy fragmentów nowego (jednego z dwóch istniejących) tłumaczenia „Pana Tadeusza” na język esperanto. Gościliśmy również Jerzego Jarniewicza, autora publikacji „Tłumacz między innymi” (Wydawnictwo Ossolineum 2018). W muzealnej księgarni znajduje się prawdopodobnie największy w Polsce wybór obcojęzycznych przekładów epopei, a także poezja Różewicza, Szymborskiej czy Miłosza w tłumaczeniach na francuski czy angielski. W muzeum odbyło się również pierwsze spotkanie oddziału południowego Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury, a na wystawie stałej prezentowane były kolejno tłumaczenia „Pana Tadeusza” na języki obce. Rozmawiając o przekładach w muzeum, koncentrujemy się nie tylko na tekście tłumaczonym oraz na jego skuteczności (lub jej braku), ale też na samym procesie tłumaczenia – który dla wielu jest wręcz rodzajem „zarządzania ryzykiem”, ponieważ nierzadko bywa, że zamierzony efekt albo nie zostaje w ogóle osiągnięty, albo okazuje się inny niż zamierzony, tym samym szkodząc odbiorcy nowo powstałego tekstu i tekstowi oryginalnemu.

Bohaterami spotkań będą zatem między innymi tłumacze – przez niektórych nazywani „drugimi autorami”, przez innych zaś uważani za niewidzialnych, przezroczystych, pracujących nie dla siebie, a wyłącznie dla autora oryginalnego tekstu. Jednym z naszych zadań będzie zaprezentowanie „tragarzy słów” (określenie Henryka Bereski) oraz ich pracy, trudnej, a często niedocenianej i ignorowanej (bo nierzadko jeśli książka jest dobra – splendor spada na autora, a jeśli zła – wytyka się kiepskie tłumaczenie i zakłada, że to przez nie otrzymujemy produkt „wybrakowany”). Nie będziemy zajmować się krytyką przekładu, ale zaprosimy tłumaczy, by porozmawiać o uwikłaniu w różne języki i światy, o byciu zawsze „pomiędzy” autorem i czytelnikiem, o współczesnych tłumaczeniach literackich – i dzieł współczesnych, i powrotach do literatury choćby romantycznej, które ocenia się często na tle wcześniejszych przekładów i literackiego dziedzictwa. Na spotkaniach warsztatowych porozmawiamy o tym, jak wyraźne powinny być „ślady tłumacza” w tekście, jakie tłumacz literacki powinien mieć kompetencje (komunikacyjne, tekstowe, kulturowe, techniczne?), jak zmieniała się rola tłumacza i przekładu na przestrzeni ostatnich lat, i jak kształtuje się ona w epoce wolnego dostępu do literatury obcojęzycznej.

Czy tłumacz to artysta, czy tylko rzemieślnik? Czy Boy-Żeleński, Tuwimowie, Chądzyńska, Słomczyński czy Barańczak to tłumaczeniowi bogowie, z którymi nawet nie powinniśmy próbować się równać? Czy, jak pisał Krzysztof Fordoński, przekład literacki jest zajęciem zbyt małej grupy ludzi, by mogli oni skutecznie walczyć o swoje prawa? Czy miał rację Michał Paweł Markowski, pisząc, że „bez przekładu [Dostojewski, Proust, Mann] byliby tylko sobą, a dzięki przekładowi są kimś innym”? 


Spotkanie odbywa się pod patronatem Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury.